Szklany Tron - Sarah J Maas

Tytuł
Szklany Tron - Sarah J Maas

Szklany Tron to pierwsza książka z serii o Celaenie Sardonthein. Po roku spędzonym jako niewolnica w kopalniach soli zabójczyni dostaje propozycję nie do odrzucenia: walczyć w turnieju aby wygrać tytuł królewskiego zabójcy, a po czterech latach służby, wolność.

Książka jest lekka i praktycznie czyta się sama. Ale znów mamy dumną, pewną siebie Celaenę, która nawet po roku życia w niewolnictwie wciąż uważa siebie za ósmy cud świata i oczekuje, że wszyscy będą jej trwożnie padać do stóp. Najgorszą mękę sprawia jej to, że musi używać fałszywego imienia i nie może wygrywać każdego, najprostszego testu. Czasami było to bardzo irytujące, ale mimo to wciąż lubiłam ją bardziej niż Feyrę z pierwszej części Dworów. Poza tym, uważam, że autorka bardzo sprytnie postąpiła obdarzając swoją bohaterkę miłością do książek. No bo jak można nie lubić innego mola książkowego?!

Książka obfituje w dość próżne rozwodzenia się nad jakością sukni i dworskich strojów, oraz rozważań, czy męscy przedstawiciele na pewno uważają bohaterkę za atrakcyjną. Jedną z najgorszych obelg było nie otrzymanie zaproszenia na królewski bal. Nie były to oczywiście moje ulubione momenty. Trochę brakowało mi w tej książce tego, by Celaena zachowywała się jak prawdziwa zabójczyni, którą tak naparwdę jest, a nie rozkapryszona nastolatka. Cały turniej bardziej przypominał zawody sportowe niż konkurs na najlepszego zabójcę. Nawet finalne pojedynki nie były na śmierć i życie.

Nie podobał mi się też wątek romansowy. Znów mamy miłość od pierwszego wejrzenia. “och, jest taka piękna, mądra i utalentowana, to nic, że rozmawiałem z nią trzy razy w życiu, jestem przekonany, że już nigdy nie pokocham nikogo innego!”. No cóż, ale chyba można było tego oczekiwać, jak tworzy się tak perfekcyjną we wszystkim bohaterkę. Wszyscy mężczyźni po prostu nie mogą przejść obok nie zakochując się po uszy! I żeby była jasność, lubiłam dużo bardziej Chaola niż Doriana!

Uważam, że ta książka zostawia po sobie wrażenie, że dopiero po niej seria zacznie się robić naprawdę interesująca. Mamy tu mnóstwo sekretnych knowań i tajemniczych magicznych mocy, które właściwie nijak nie są wyjaśnione. No i jestem dużo bardziej ciekawa jak Celaena będzie się sprawdzać jako zabójczyni w służbie króla, którego tak nienawidzi. Bo myśl, że mogłaby turnieju nie wygrać nigdy nawet nie przemknęła mi przez myśl, W końcu jest na to zbyt wspaniała! Nawet jeśli jej konkurenci są wspomagani plugawą magią, to dla naszej bohaterki jest to pikuś!

Szykuję się zatem to czytania kolejnych części i oczekuję, że będą one lepsze niż tom pierwszy!

****