The Shadow Saint

Tytuł
The Shadow Saint
Autor
Gareth Ryder-Hanrahan
Data premiery
09/01/2020
Liczba stron
562
Wydawnictwo
Orbit

“The Shadow Saint” jest kolejnym tomem serii „The Block Iron Legacy”. Bardzo podobała mi się pierwsza książka, więc jak tylko zobaczyłam, że dostępne są kopie recenzenckie kontynuacji, bez wahania się zgłosiłam.

Akcja zaczyna się w kilka miesięcy po zatrważających wydarzeniach z „The Gutter Prayer”, nazywanych obecnie Kryzysem. Nowe miasto wyrosło z niczego w samym środku Guerdonu i nikt nie wie jak je właściwie traktować i co z nim zrobić. Eladora Duttin pracuje jako asystentka Efro Kelkina i jej głównym zadaniem jest dowiedzenie się o tym nowym konstrukcie wszystkiego co możliwe i użyteczne. Jednak podczas gdy Guerdon próbuje powrócić do równowagi, pozostałe frakcje planują, jak podważyć jego neutralność w niekończącej się Wojnie Bogów. Głównym przyczyną tych knowań są plotki o tym, że głęboko pod miastem czekają tajemnicze i niebezpieczne wynalazki upadłej gildii alchemików, które mogą odmienić bieg wojny.

Myślę, że stało się charakterystyczne dla autora to, że jego książki rozpoczyna intrygujący prolog, potem akcja rozwija się dość wolno, by gdzieś w połowie ruszyć z kopyta i nie zwalniać aż do końca. Muszę przyznać, że początkowo ciężko było mi się w książkę wczytać. Z bohaterów z pierwszego tomu pozostała Eladora, która awansowała na protagonistkę w tej części. Ponadto mamy dwie zupełnie nowe postacie, szpiega z Ishmere i szlachcica z Haithu. Jest zatem zrozumiałe, że zajmie czytelnikom trochę czasu, nim połapią się kto jest kim, i jak wpisuje się w całość opowieści. Jednak „The Gutter Prayer” była jedną z tych książek, które naprawdę zapadły mi w pamięć, więc ufałam, że autor i tym razem mnie nie zawiedzie. I ostatecznie okazało się, że miałam rację.

W „The Shadow Saint” mamy dużo polityki. I to wręcz BARDZO dużo. Kelkin próbuje przejąć władzę nad Guerdonem, podczas gdy opozycja oraz lokalny kościół usilnie próbują uszczknąć jak najwięcej dla siebie, uciekając się niejednokrotnie do podstępów i moralnie wątpliwych zagrywek. A podczas gdy miasto zajęte jest własnymi niepokojami, Wojna Bogów zbliża się niebezpiecznie do jego wybrzeży. Po przeczytaniu pierwszego tomu chciałam dowiedzieć się więcej o tym konflikcie i nie zawiodłam się. Dostajemy wgląd w stronę Ishmere, gdzie szaleni Bogowie chcą podbić cały świat i pogrążyć go w świętej wojnie. Bardzo mi się podobało to, w jaki sposób autor przedstawił świętych, ludzkie awatary bogów. Zyskiwali oni nadprzyrodzone moce, ale było to jednocześnie bardzo kosztowne. Ludzkie ciała nie są stworzone do przechowywania boskiej esencji, więc im więcej doświadczali interwencji swoich Bogów, im więcej cudów czynili, tym bardziej ich ciała i umysły na tym cierpiały.

W drugim tomie spotkamy również bohaterów z „The Gutter Prayer”, Cari, Rata i Spara, ale tym razem będą oni jedynie postaciami pobocznymi, niezbędnymi dla przetrwania Guerdonu, owszem, jednak nie odgrywającymi kluczowej roli. Za to Eladora Duttin rozwinęła się niesamowicie. Z zahukanej studentki historii stała się jedną z najbardziej wpływowych postaci na arenie politycznej miasta. A to dopiero początek jej transformacji. Z każdym kolejnym rozdziałem staje się ona bardziej pewna siebie i świadoma własnych atutów. Poznamy tu również Terevanta, młodszego z synów wpływowego rodu Erevesic z Haithu, który od zawsze żył w cieniu idealnego brata. On również odbywa nie lada podróż przez całą opowieść, zaczynając od zrezygnowanego młodego człowieka, który poddaje się bezwolnie manipulacjom wszystkich dookoła. Bardzo intrygującą postacią był również szpieg Ishmere, który dosłownie żył poprzez wiele ze swoich osobowości, zmienianych jak rękawiczki zależnie od okoliczności. I mimo tego, że był zatrudniony przez jedną z najbardziej okrutnych i nieprzebaczających frakcji, realizował własną, mroczną agendę.

Podsumowując, długo zastanawiałam się jak ocenić tę książkę. Ciężko było mi przebrnąć przez początek, i jestem świadoma, że wielu ludzi może on zniechęcić. Ale ponieważ uwielbiam oryginalnie wykreowane światy, to jednak to zaważyło na ocenie. Jestem pewna, że szaleni bogowie, ich ludzcy opiekunowie, żywiące się duszami ghule i boskie bomby na długo zostaną mi w pamięci. No i wciąż chcę więcej!

****