Summoner Rebelia

Tytuł
Summoner Rebelia
Autor
Taran Matharu
Data premiery
03/05/2018
Liczba stron
408
Wydawnictwo
Hodder Children's Books

Summoner: Rebelia, autorstwa Tarana Matharu, to prequel do popularnej serii Zaklinacz. Ja samej serii jeszcze nie czytałam, ale ponieważ lubię książki czytać chronologicznie, to postanowiłam zacząć właśnie od Rebelii.

Arcturus jest sierotą, która walczy o przetrwanie w okrutnym świecie, ale ma wielki plan. Udało mu się zgromadzić dość pieniędzy, by porzucić swoją niewolniczą pracę w karczmie i uciec jak najdalej, mając nadzieję, że szczęście uśmiechnie się do niego gdzieś indziej. Wszystko się jednak zmienia, gdy przypadkiem kradnie młodemu szlachcicowi magiczny zwój i okazuje się, że Arcturus ma niezwykle rzadkie zdolności magiczne. Ku jego zaskoczeniu zamiast zostać straconym lub wtrąconym do więzienia, zostaje wysłany do Akademii Vocanów, gdzie dzieci szlachty uczą się wykorzystywać swoją magię przyzywania demonów. Jego euforia nie trwa jednak długo, gdyż szybko okazuje się, że nie znajdzie tam wielu przyjaciół czy sprzymierzeńców.

Książka czyta się praktycznie sama. Opowieść jest interesująca a Arcturus łatwo daje się lubić. Chłopiec, który zostaje rzucony w bardzo nieprzyjazne środowisko, a mimo to nie poddaje się i walczy o to, by wykorzystać swoją szansę. Nie wszyscy szlachcice zgadzają się z decyzją króla o dopuszczeniu ubogo urodzonego chłopca do szkolenia magicznego razem z dziećmi bogatych rodzin. I wielu nie poprzestaje jedynie na drwinach i słownych utarczkach. Na szczęście nie wszyscy uczniowie są rozpieszczonymi bachorami, znajdzie się kilka osób, które są po prostu dobrymi ludźmi. I ku zdziwieniu Arcturusa, będzie mógł nazywać ich przyjaciółmi.

Rebelia jest pełna niekończących się przygód i akcji. Początkowo sądziłam, że opowieść będzie miała miejsce głównie w akademii, jednak szybko zostajemy przeniesieni do pobliskich miasteczek, czy dzikiej dżungli pełnej orków i innych dzikich bestii. Co prawda niektóre z tych przygód były dla mnie trochę naciągane i mało prawdopodobne, ale nie przeszkadzało mi to specjalnie.

Bardzo podobał mi się motyw z przyzywaniem lojalnych demonów i to, jak różnorodne są te istoty. Jeśli chcecie, żeby Wasz demon był potężniejszy, musicie go trenować i pozwalać mu zbierać własne doświadczenia. Możecie również zapolować na potężniejszego demona i przywiązać go do siebie. Brzmi znajomo? Owszem, zupełnie jak Pokemony! Tylko zamiast słodziutkich, futrzanych maskotek mamy tu przerażające bestie.

Niektóre opisy magii były trochę za bardzo jak żywcem wyjęte z gier komputerowych. Mamy tu poziomy zaklinacza i jego demonów, ograniczony zapas many wykorzystywanej do rzucania zaklęć itd. Ale ponieważ ja jestem również komputerowym nerdem, to niespecjalnie mi przeszkadzało, tylko wydawało mi się troszkę dziwne. Myślę, że autor po prostu zebrał wszystkie rzeczy, które lubi i umieścił je w swoich książkach. Pewnie dlatego są one tak popularne.

Podsumowując, bardzo dobrze czytało mi się Rebelię. Podobało mi się zakończenie, to że autor potrafił przedstawić ja jako epicki finał a jednak uniknął przesłodzonego i idealnego rozwiązania akcji. Na pewno sięgnę po kolejne książki z serii, zwłaszcza, że kolejną część mam już na półce (z autografem). Poznałam ostatnio Tarana Matharu na spotkaniu autorskim i jest on naprawdę przemiłym i zabawnym człowiekiem.

Jeśli jeszcze nie znacie serii Zaklinacz, a lubicie pełną akcji fantastykę z magią, mitologicznymi stworami i epickimi bitwami to z pewnością się nie zawiedziecie!

****