The Lost Witch - Melvin Burgess

Tytuł
The Lost Witch - Melvin Burgess

The Lost Witch autorstwa Melvina Burgess’a to książka o wiedźmach osadzona w realiach dnia dzisiejszego. Byłam bardzo podekscytowana tą książką, bo zawsze fascynowały mnie opowieści o czarownicach i byłam ciekawa jaką historią uraczy nas autor. Muszę powiedzieć, że ta książka jest naprawdę dziwaczna.

Po pierwsze okładka, która jest bardzo ładna, jest strasznie myląca. Mamy tu młodą kobietę, podczas gdy bohaterka, Bea, ma na początku książki trzynaście lat (ale to akurat wina wydawcy, autor wspominał, że również niespecjalnie podoba mu się okładka). Bardzo ciężko było mi przebić się przez pierwszą scenę, gdyż akcja była tak dziwaczna, że co chwilę musiałam czytać ponownie fragmenty, żeby wyobrazić sobie co właściwie się wydarzyło.

Po tym pierwszym rozdziale było trochę lepiej. Bea jest młodą dziewczyną, która zaczyna widzieć różne dziwne rzeczy (super dziwne, rzekłabym!). Próbuje zrozumieć co się dzieje i panicznie obawia się tego, że zaczyna wariować. Wtedy właśnie spotyka inne czarownice, które tłumaczą jej co nieco z tego, co się dzieje.

Podobał mi się pełen magii świat, który stworzył autor. Koncepcja, że wszystko co żyje ma swoją własną duszę, ale tylko wiedźmy są w stanie je dostrzec i z nimi obcować. Co więcej, każda z czarownic/czarowników ma własne, wyjątkowe moce, które zależą od ich relacji ze światem duchowym. Wkrótce dowiadujemy się, że istnieje również organizacja zwana Łowcami, którzy polują na wiedźmy by je wytępić i przejąć ich moce dla siebie.

I odtąd zaczyna się robić coraz gorzej i mniej przyjemnie. Wiedźmy zachowują się jak jakaś sekta, próbują zmusić Beę, żeby uciekła od rodziny i dołączyła do nich by żyć razem z nimi w ich małej komunie. Są bardzo zdziwieni i rozgniewani, kiedy dziewczyna odmawia (naprawdę, ciężko zrozumieć, że trzynastolatka nie chce porzucić rodziny…). I wcale nie wyjawiam tu zbyt wiele z treści książki, bo to wszystko dzieje się w kilku pierwszych rozdziałach.

Ciężko jest opisać to co dzieje się dalej, bez zdradzania zbyt wielu szczegółów. Powiedzmy tylko tyle, że Bea wplątuje się w bardzo niebezpieczną i beznadziejną sytuację. Staje się ofiarą bardzo złych i potężnych mocy. Kiedy po długim czasie udaje się jej uwolnić zostaje oskarżona i sądzona przez swoich wiedźmich pobratymców, jak najgorsza kryminalistka (wciąż ma piętnaście lat!). Ciężko było o tym czytać i cała sytuacja pozostawiła poczucie niesmaku.

Trudno również czuć jakąkolwiek więź z bohaterami. To nie jest tak, że nie lubiłam Bei, była tylko bardzo pechową dziewczyną, którą spotkało mnóstwo niesprawiedliwości. Jedyną wartą wspomnienia bohaterką była Silvis, która jako jedyna była prawdziwą przyjaciółką naszej bohaterki przez całą książkę.

Zakończenie również było dość wymuszone. Cała konkluzja znalazła się w ostatnim rozdziale, rozgrywając się na ledwie dziesięciu stronach. Zabrakło mi też zamknięcia i podsumowania. Nie mamy żadnej informacji co się stało dalej z bohaterami i czy byli w stanie wrócić do swojego życia po owych mrocznych wydarzeniach.

Długo biłam się z myślami jak ocenić tę książkę. Była w porządku, ale czasem jednak irytowała, więc moja ocena to 2 na 5 gwiazdek.

**