The Light Between Worlds

Tytuł
The Light Between Worlds
Autor
Laura E. Weymouth
Data premiery
01/11/2018
Liczba stron
416
Wydawnictwo
Chicken House

Co byście zrobili, gdybyście nagle znaleźli się w środku lasu w innym świecie, a do tego w piżamie? To właśnie spotkało Philippę, Jamie’ego i Evelyn. W jednej chwili kulili się w schronie przeciw bombowym w Londynie za czasów II wojny światowej a w następnej byli w przepięknym, spokojnym lesie. Zostaje im zaoferowany azyl, jeśli pomogą mieszkańcom lasu z ich kłopotami. Któż by odmówił takiej ofercie wiedząc, że w każdej chwili może wrócić do domu, jakby nie minęła nawet minuta?

Sięgając po książkę the Light Between Worlds myślałam, że będzie to próba ponownego opowiedzenia Opowieści z Narnii. Motyw przewodni jest dokładnie taki sam. Dzieci przenoszą się do magicznego świata, spędzają tam kilka lat przezywając heroiczne przygody, po czym wracają do swojego świata i dzieciństwa. Tutaj natomiast książka traktuje głównie o tym, co się dzieje z bohaterami po powrocie do domu. O ich przygodach w tajemniczym świecie dowiadujemy się jedynie poprzez niezbyt szczegółowe retrospekcje.

Pierwsza połowa książki jest opowiadana z perspektywy Evelyn, najmłodszej z trójki rodzeństwa. Ma ona również największy problem z adaptacją do nowej/starej rzeczywistości. Te kilka lat, które spędziła w świecie Woodlandu pozwoliły jej na znalezienie własnego miejsca we wszechświecie. To tam czuła się jak w domu i ani przez chwilę nie przeszło jej przez myśl, że mogłaby wrócić do dawnego życia w Londynie. Jednak zostaje zmuszona nie tylko do powrotu, ale również do ponownego bycia bezbronnym dzieckiem. Jej rodzeństwo oczekiwało, że jej stan poprawi się gdy skończy się wojna i życie wróci do normy (na tyle, na ile to możliwe po wojnie). Jednak Evelyn nigdy nie przestaje wierzyć, że pewnego dnia wróci do Woodlandu. Odmawia wszelkich wysiłków, aby zaadaptować się do życia w powojennej Anglii izolując się coraz bardziej od wszystkich i wszystkiego. Spotykamy ją po sześciu latach od powrotu do bunkra. Jest zamknięta w sobie i pogrąża się w coraz większej depresji. Po części przyczyną tego jest wyjazd jej starszej siostry Philippy do Stanów. Gdy wszystko zdaje się byc pozbawione sensu poznaje chłopca, Toma Harpera, który zdaje się być prawdziwym promyczkiem nadziei. Czy będzie to jednak wystarczające, by wyrwać Evelyn z jej postępującej depresji?

Druga część książki jest opowiadana przez Philippę. Nosi ona ogromne brzemię winy za to, co dzieje się z jej siostrą, którą przyrzekła zawsze się opiekować. Poznajemy całą historię z jej perspektywy. Jest to bardzo ciężka i smutna historia. Przez wszystkie lata Philippa czuwała nad siostrą wyciągając ją z najgłębszych depresji i zawsze udawało się jej choć częściowo przywrócić jej chęć do życia. Ale ona również jest tylko młodą kobietą. Mimo tego, że sama wyrzekła się własnego życia, by być na każde zawołanie siostry, jest tak zestresowana i przybita, że przypłaca to poważną utratą zdrowia. Poniekąd zostaje zmuszona przez swoich zaniepokojonych przyjaciół oraz przez samą Evelyn, do wyjazdu za ocean i zatroszczenie się o siebie samą.

Cała książka jest bardzo, bardzo smutna. Mamy tu zagubioną dziewczynkę, która odmawia sobie normalnego życia w nadziei, że pewnego dnia wróci do krainy, do której nie ma powrotu. Wszyscy wokół widzą, że dzieje się coś niedobrego, depresję, obojętność. A jednak nikt nic nie robi. A Evelyn z każdym dniem pogrąża się w coraz większej rozpaczy i beznadziei. Jednak czy możemy winiś Philippę za to, że zostawiła siostrę samą? Jak długo możemy się poświęcać dla dobra innych kosztem własnego życia?

Mimo wszystko uważam, że to bardzo wartościowa książka dla młodzieży. Pokazuje nam jak istotne są więzy rodzinne i siostrzana miłość. A także że nawet najmniejsze gesty dobrej woli mogą uratować komuś życie, czy przywrócić równowagę psychiczną. Poza tym książka jest przepięknie wydana, okładka i rysunki w środku są prześliczne. Jeśli nie boicie się smutnych historii to polecam!

***