Oblężenie i Nawałnica

Tytuł
Oblężenie i Nawałnica
Autor
Leigh Bardugo
Data premiery
04/06/2013
Liczba stron
448
Wydawnictwo
Henry Holt

“Oblężenie i Nawałnica” to drugi tom z cyklu “Grisza” autorstwa Leigh Bardugo. Pierwszy tom czytałam ponad rok temu i jakoś nie udało mi się sięgnąć po kontynuację wcześniej. Ale biorąc pod uwagę nadchodzący serial Netflixa postanowiłam nadgonić i skończyć tę serię. Zwłaszcza, że uwielbiam duologię “Szóstka Wron”.

Bardzo podoba mi się świat, który autorka stworzyła. W jednym z wywiadów zapytana o gatunek pod jaki podchodzi seria, powiedziała, że powinien to być tsarpunk – połączenie fantastyki, 19-wiecznej Rosji i steampunku. Jest to bardzo trafny opis i jednocześnie coś, co sprawia, że książka się wyróżnia wśród innych powieści fantastycznych.

Niestety, nie jestem największą fanką Aliny i Mala. Zwłaszcza, że w tej części głównie śledzimy ich ciągłe kłótnie i bezowocne próby porozumienia. Jeszcze w przypadku Aliny mogę przymknąć na to oko. Ponieważ jest ona główną bohaterką i historię poznajemy z jej perspektywy, mamy wgląd w jej dylematy i to jak stara się znaleźć swoje miejsce w świecie ze swoją niedawno odkrytą mocą. Nawet jeśli czasami zachowuje się irracjonalnie i dziecinnie. Mal jest po prostu irytujący i nie ma żadnej głębi. Jego jedynym celem jest chyba sprawianie, że każdy inny bohater wygląda przy nim lepiej. Z całej książki najbardziej lubiłam sceny z Darklingiem i Nikołajem. Uwielbiam ich obu i każde ich pojawienie się wywoływało uśmiech na mojej twarzy.

Jeśli chodzi o samą historię, to tak naprawdę niewiele posuwa się tu do przodu. Alina powraca to Ravki i próbuje stworzyć front, który będzie w stanie przeciwstawić się Darklingowi i jego straszliwej nowej mocy. Zaczęło się dobrze, widowiskowymi pościgami, jednak większość książki trochę się wlecze i nie za wiele się tam dzieje. Alina zmaga się ze swoją budzącą się do życia mroczną stroną i bezskutecznie stara się dojść do porozumienia z Malem. To ostatnie zbyt często przypominało kiepską telenowelę.

Co mi się podobało, to ostatnia scena konfrontacji. Moim zdaniem była napisana perfekcyjnie i nawet mój puls nieco przyśpieszył podczas czytania. Po ostatni tom z pewnością również sięgnę, ale nie jestem nim jakoś super podekscytowana i nie mam nie wiadomo jakich oczekiwań. Po lekturze drugiego tomu “Szóstka Wron” wciąż pozostaje dla mnie wyżej w rankingu ulubionych książek.

***