Kolory zła. Czerwień

Tytuł
Kolory zła. Czerwień
Autor
Małgorzata Oliwia Sobczak
Data premiery
04/09/2019
Liczba stron
416
Wydawnictwo
W.A.B.

“Kolory zła. Czerwień” to najnowsza powieść kryminalna Małgorzaty Oliwii Sobczak. Akcja dzieje się w Sopocie i historię poznajemy dwutorowo, wydarzenia z lat 90ych przeplatają się z teraźniejszością. Na sopockiej plaży zostaje znalezione ciało młodej kobiety, okaleczone w pewien szczególny sposób. Do złudzenia przypomina to morderstwo sprzed 17 lat, którego sprawca nigdy nie został złapany. Czy to możliwe, że zbrodniarz ponownie ujawnił się po tak długim czasie? Czy może jest to sprawka naśladowcy? Leopold Bilski, młody prokurator wraz ze swymi współpracownikami postanawia za wszelką cenę znaleźć sprawcę wierząc, że jeśli rozwikła zagadkę z przeszłości, pomoże to również w aktualnym śledztwie.

Książkę czyta się szybko a wydarzenia są przedstawione w taki sposób, że nie sposób się od tej lektury oderwać. Autorka umiejętnie przedstawia nam historie występujących w powieści postaci, przez co bardzo szybko się z nimi utożsamiamy i przywiązujemy do nich emocjonalnie. Są one bardzo prawdziwe, każde z nich przeżywa inne rozterki i popełnia błędy, których potem żałuje.

Czasami miałam wrażenie, że akcja rozwija się trochę zbyt wolno. Dużo było przemyśleń bohaterów i porządkowania w myślach tego co już wiedzą i co podejrzewają. Dla mnie to było zupełnie niepotrzebne, nie miałam problemu z nadążaniem za akcją i natłokiem informacji, więc było to zbędnym spowalnianiem. Za to już na jakichś ostatnich 100 stronach tyle się dzieje, że wręcz nie można się oderwać. Podejrzenia wciąż padają na kogoś innego i aż chce się podejrzeć na koniec, który z nich był mordercą.

Co mi się nie podobało, to zdanie, które zostało wybrane do promowania książki: „To była najpiękniejsza zbrodnia, jaką widział”. Czytając to spodziewałam się, że morderca to jakiś prawdziwy psychol, co układa ciała w dzieła sztuki, czy coś (autorka również oglądała Dextera, bo był wspomniany w książce, czegoś takiego właśnie oczekiwałam). A tak naprawdę zdanie pada, gdy wyławiają ciało z morza i leży ono w błocie twarzą do ziemi, z jedną nogą bez kozaczka. No doprawdy przepiękna zbrodnia. Trochę mnie to zirytowało już na samym początku. Nie zrozumcie mnie źle, bardzo podobała mi się ta książka i świetnie mi się ją czytało, uważam jednak, że to zdanie jest bardzo mylące i dające błędne pojęcie o tym jakiego rodzaju morderstwa się spodziewać.

Lubię czytać kryminały, ale nie jestem jakąś wyjątkową specjalistką tego gatunku. Bardzo lubię zabieg przeplatania wydarzeń przeszłych z teraźniejszymi, więc szybko wciągnęłam się w fabułę. „Kolory zła. Czerwień” czytało mi się bardzo dobrze i generalnie polecam fanom tego gatunku.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu W.A.B.!

****