Ostatni Rozkaz

Tytuł
Ostatni Rozkaz
Autor
Timothy Zahn
Data premiery
04/09/2019
Liczba stron
605
Wydawnictwo
Uroboros

“Ostatni Rozkaz” jest ostatnią książką z serii „Gwiezdne Wojny: Trylogia Thrawna”, autorstwa Timothy Zahna. To wybuchowa konkluzja konfliktu Nowej Republiki i Imperium, z Thrawnem na czele. Kto okaże się zwycięzcą? Czy Republika ma szansę przeciwko geniuszowi taktycznemu ostatniego Wielkiego Admirała?

W książce od samego początku wiele się dzieje. Imperium wykorzystuje swoje nowe statki z floty katańskiej, obsadzone sklonowanymi, żołnierzami do zmiażdżenia obrony Nowej Republiki i wrogiego przejmowania planet pod ich jurysdykcją. Byli rebelianci natomiast znaleźli się w bardzo nieciekawej sytuacji, gdyż ich główna przewaga, jaką były większa siła militarna, została niespodziewanie zniwelowana. Są więc teraz zdesperowani i starają się za wszelką cenę odnaleźć i zniszczyć imperialną fabrykę klonów. Nie jest to jednak proste zadanie, gdyż nikt nie zna jej lokalizacji, a Thrawn jest specjalistą od pozostawiania fałszywych tropów.

Bardzo dobrze czytało mi się tę książkę. Wszystkie zaskakujące militarne manewry Wielkiego Admirała były genialne w swej prostocie, a jednak wciąż zdumiewały. Mamy tu mnóstwo podstępnych wybiegów i błyskotliwych dedukcji, z których ta postać słynie. Cała fabuła mocno również przypomina klimatem filmy, z rozpaczliwymi wysiłkami rebeliantów by przebiegłym sabotażem zniwelować militarną przewagę Imperium. Jak zwykle cała odpowiedzialność za los Nowej Republiki spada na barki kilku naszych ulubionych bohaterów.

Myślę, że jedyną rzeczą, która dała Republice jakiekolwiek szanse w starciu z Imperium było to, że Thrawn był tylko jeden i z całym swoim geniuszem, musiał ufać kompetencjom swoich podkomendnych. Co mogło być dość ryzykowne, zwłaszcza w przypadku pewnego niestabilnego, szalonego Mistrza Jedi. Autor bardzo umiejętnie pokazał nam nie tylko geniusz taktyczny Thrawna, ale również jego zdolności przywódcze. Wiadomo było, że oczekuje od swoich żołnierzy perfekcyjnego wykonywania swych obowiązków, jednak w przeciwieństwie to Lorda Vadera, czy Imperatora Palpatina, nie karał ich za porażki tam, gdzie zwycięstwo było niemożliwe. Przez to w ich oczach był idealnym dowódcą.

Jeśli chodzi o zakończenie, to mam nieco mieszane uczucia. Wiedziałam, że z zakończeniem trylogii przyjdzie również konkluzja całego konfliktu, spodziewałam się również jaki będzie wynik starcia (no bo przecież zwykle to ci dobrzy wygrywają, prawda?), jednak wciąż zabolało mnie serce. Wydaje mi się, że było to nieco zbyt szybkie i uproszczone. Ciężko mi uwierzyć, że błyskotliwy Wielki Admirał nie przewidział tego jednego czynnika, który zaważył na losach wojny. Ale książkę i cały cykl i tak kocham szczerze i będę polecać wszystkim fanom Gwiezdnych Wojen, i nie tylko!

*****