Spektrum

Tytuł
Spektrum
Autor
Martyna Raduchowska
Data premiery
03/10/2018
Liczba stron
416
Wydawnictwo
Uroboros

Spektrum Martyny Raduchowskiej to druga książka z cyklu Czarne Światła. Zanim po nią sięgnęłam zdążyłam już przeczytać, że nie jest to typowa kontynuacja opowieści. Faktycznie, Spektrum pokrywa mniej więcej ten sam okres czasu i wydarzenia co Łzy Mai, ale tym razem poznajemy historię z perspektywy replikantki Mai.

Początkowo przyjęłam tę nowinę z rezerwą, niepewna czy czytanie ponownie o tym samym sprawi mi czytelniczą przyjemność. A jednak! Muszę przyznać, że ta część podobała mi się lepiej niż pierwsza. Bardzo podobała mi się Maya jako bohaterka, która pomimo najlepszych intencji została uznana za zdrajczynię i cudem uniknąwszy śmierci musiała uciekać za Mur.

Od samego początku jesteśmy świadkami ciągłej walki Mai o zachowanie świadomości samej siebie. Sama bohaterka nie jest pewna, jak to się stało, że stała się świadoma, czy to zasługa elektronicznego ataku, czy czegoś innego. Jednak Maya wie jedno, kiedy w końcu znalazła swoje własne ja, nie zamierza znów popaść w nieświadomość jak reszta replikantów.

Niestety nie moglo być gorszego czasu na odkrywanie własnej indywidualności. Ponieważ w mieście trwa krwawa rewolucja wszyscy replikanci traktowani są podejrzliwie a każde, najmniejsze odstępstwo od normy skutkuje natychmiastową dezaktywacją, czyli po prostu egzekucją. Maya musi postępować bardzo ostrożnie, bo mimo tego, że teraz może kłamać w żywe oczy, jej własne reakcje mogą ją zdradzić. A wystarczy jeden, najmniejszy błąd. Drugiej szansy nie będzie. Mimo to Maya wciąż stara się chronić porucznika Quinna, który w krytycznym stanie trafia do szpitala. Szybko jednak okazuje się, że jeden android nie jest w stanie przeciwstawić się wpływowym ludziom, którzy nie pozwolą niczemu pokrzyżować swoich planów.

Nowością w książce jest to, że poznajemy faktyczne życie za Murem, w Dark Horizon, gdzie Maya mieszka i stara się przeżyć, czekając na ponowne spotkanie z Redem. Pojawiają się też nowi bohaterowie, przyjaciele i wrogowie. Bardzo interesującą postacią jest Siobhan, zbuntowana replikanta, której życie w służbie u sierżanta prewencji było jedną wielką traumą, której nigdy nie dane jej było zapomnieć.

Podczas gdy Łzy Mai były bardzo zajmująca historią, Spektrum jest opowieścią o Mai, o zagubionej replikantce, która nie pragnie niczego innego, jak żyć wśród ludzi i odczuwać tak jak oni. Przez całą książkę zmaga się ona z wewnętrznymi rozterkami, starając się zrozumieć co to znaczy być Mayą, indywidualnością, a nie zaprogramowanym softem.

Całą książkę czytałam z przyjemnością, była to dla mnie nie lada gratka, jako że jestem fanką opowieści o androidach. Bardzo kojarzyła mi się również z grą Detroit: Become Human, klimat i rozterki bohaterów były bardzo podobne. Wszystkim fanom serii polecam również tę grę ;) Jednak po przeczytaniu pozostaje pewien niedosyt. Co prawda autorka zdradziła nam co nieco na zakończenie, ale to ledwie uchylenie rąbka tajemnicy. Osobiście wolałabym zamiast ponownego przechodzenia przez te same rozmowy, kiedy Maya i Quinn już się spotkali, dostać chociaż jeden rozdział z tego co nastąpi później.

Dziękuję wydawnictwu Uroboros za egzemplarz książki do recenzji!

****