Łzy Mai - Martyna Raduchowska

Tytuł
Łzy Mai - Martyna Raduchowska

Łzy Mai Martyny Raduchowskiej to książka w klimacie cyberpunkowym. Akcja dzieje się w mieście New Horizon, które tętni życiem i zaawansowaną technologią. Spotkamy tu maszyny, które przejęły większość prostych, manualnych prac wykonywanych przez ludzi. Ponadto mamy tu również androidy, maszyny do złudzenia przypominające ludzi, którzy z kolei również w pełni korzystają z dobrodziejstw technologii poprzez wszczepy domózgowe, cybernetyczne kończyny czy inne skomplikowane augmentacje. Brzmi świetnie? Owszem, jednak szybko okazuje się, że to wcale nie jest taka sielanka, jak mogłoby się wydawać.

Już na początku książki trafiamy w sam środek akcji. Porucznik Jared Quinn znalazł się w samym środku zamachu na tech korporację Beyond Industries, gdzie zhackowane maszyny sieją absolutną masakrę. Cudem uniknąwszy śmierci wraca do pracy w policji po trzech latach ciężkich operacji i rehabilitacji. Co więcej, wbrew jego życzeniom został “wyposażony” w dodatkowe wszczepy domózgowe mające na celu wspomaganie go w pracy detektywistycznej i ogólnej wydajności. Powrót do rzeczywistości nie jest łatwy, zwłaszcza, że oprócz akceptacji własnego nowego ja musi się zmierzyć również z serią tajemniczych morderstw, które zdają się przeczyć wszelkim zasadom logiki.

Klimat tej książki jest wspaniały. Podobała mi się cała sceneria - miasto, latające samochody, wszechobecne maszyny no i androidy. Koncepcja androidów zawsze była dla mnie interesująca. Czy tak doskonałe maszyny są tylko martwymi przedmiotami, czy ich sztuczna inteligencja jest na tyle zaawansowana, że potrafią rozwinąć w sobie emocje? Empatię? Uczucia? Ponieważ jestem wielką fanką tej idei podobał mi się pomysł autorki z reinforsyną, lekiem, który jakoby androidom umożliwia odczuwanie emocji. Już od pierwszych stron zagorzale kibicowałam Mai, replikantce i byłej partnerce porucznika Quinna, która zdawała się nie pragnąć niczego innego, tylko czuć - tak jak ludzie.

Podobał mi się również wątek detektywistyczny. Tajemnicze zbrodnie, morderca doskonały, który nie zostawia za sobą żadnych śladów, bezsilność technologii. Wszystko to połączone z ciągłymi wątpliwościami głównego bohatera - czy to możliwe, by można było zhackować ulokowane w jego mózgu wszczepy? Czy po upgradzie pozostał panem własnego ciała i czy może wciąż ufać sobie bezgranicznie?

Ponieważ jest to dopiero pierwsza część cyklu, to po jej przeczytaniu pozostał mi duży niedosyt. Dużo wątków pozostaje niewyjaśnionych i nierozwiniętych. Ma się wrażenie, że na końcu książki ma się więcej pytań niż na początku. Nie pozostaje nic innego jak tylko czekać na kontynuację tej opowieści. Jeśli lubicie klimaty cyberpunkowe to z pewnością musicie po tę książkę sięgnąć.

****